Autorem artykułu jest Magda Bystra
W pewnym małym, malowniczym miasteczku, położonym między wzgórzami, z pokolenia na pokolenie przekazywano sobie historię o życiu pięknej kobiety, która nieszczęśliwie zakochała się w pewnym młodym hrabim.
Nieodwzajemnione uczucie spowodowało, że dziewczyna rzuciła się ze skały, prosząc bogów, żeby na zawsze zamknęli jej duszę w kamieniu. Legenda głosi, że prośba kobiety została spełniona, a szloch jej do dziś roznosi się echem między wzgórzami. Mieszkańcy miasteczka wierzą również, że tamto wydarzenie sprowadziło na osadę nieszczęście, którym ludność naznaczona jest po dzień dzisiejszy.
Kilka miesięcy temu pewien naukowiec postanowił przeprowadzić eksperyment, który polegał na “odwróceniu pecha”. Podszywając się pod postać dziennikarza ogólnokrajowej gazety, postanowił rozgłosić wszem i wobec o tym, że dowiedział się od innych ludzi, że w miasteczku znajduję się figura psa, i każdego kto go dotknie spotka szczęście. Owe szczęście było w zasięgu ręki, bo ukrywało się w parku, ale nikt z mieszkańców wcześniej nic o ‘szczęśliwych właściwościach” psa nie słyszał. Na pytanie czy wierzą w szczęście i czy ostatnio przydarzyło im się coś szczęśliwego, odpowiadali, że nie, jednocześnie wymieniając wszystkie nieszczęścia, które ich spotkały. Ktoś złamał nogę, ktoś stracił pracę, a ktoś inny został okradziony. Naukowiec zachęcał ludzi, żeby poszli do parku pogłaskać psa, bo dowiedział się, że jedna osoba gdy to uczyniła, w krótkim czasie wygrała znaczną sumę pieniędzy na loterii. Niespodziewanie, ukryte kamery zainstalowane w całym mieście, zaczęły rejestrować wzmożony ruch w parku. Co chwilę ktoś się pojawiał, żeby pogłaskać psa. Naukowiec w szczegolności,zainteresował się losem pewnego sklepikarza, który opisał swoje życie jako pasmo nieszczęśliwych wydarzeń. Wpadł więc na pomysł, żeby wrzucić w jego skrzynkę na listy zdrapkę, która gwarantowała wygraną - telewizor. Ku pełnemu zdumieniu naukowca, sklepikarz “nie skorzystał z okazji” i wyrzucił nienaruszoną zdrapkę do kosza. Kilka dni później w mieście pojawiła się podstawiona ankieterka, która każdemu kto dobrowolnie wziął udział w badaniu niespodziewanie wypłacała drobną sumę pieniędzy. Sklepikarz, i tym razem nie skorzystał z okazji, tłumacząc się, że nie ma czasu, i że zrobi to na pewno w drodze powrotnej. Kolejnym razem naukowiec postanowił dosłownie rzucić szczęście prosto pod nogi sklepikarza, zostawiając na chodniku banknot o wysokim nominale. Kamery rejestrujące całe wydarzenie pokazały, że sklepikarz przeszedł tuż obok banknotu w ogóle go nie zauważając.
Kilka tygodni póżniej naukowiec pod postacią dziennikarza powrócił do miasteczka, żeby dowiedzieć się od tubylców czy coś zmieniło się od jego ostatniego pobytu i czy pogłaskanie psa rzeczywiście przynosi szczęście. Jak się okazało, zmieniło się bardzo wiele. Plotka o tajemniczym psie, który przynosi szczęście rozniosła się w szybkim tempie. Jednak najbardziej istotną informacją dla naukowca była, że psia figurka rzeczywiście zaczęła przynosić szczęście. Ktoś znowu wygrał na loterii, ktoś dostał wymarzoną pracę, ktoś inny otrzymał dobre wiadomości. A wszystko to dzięki pogłaskaniu psa!
Naukowiec postanowił przeprowadzić kolejne badanie zapraszając wybraną grupę ludzi do kasyna, cały czas przypominając im o magii pogłaskanego pieska. Ku jego zdumieniu zaproszeni zaczęli wygrywać różne nagrody oczywiście świetnie się przy tym bawiąc.
Po zakończeniu badań pokazano mieszkańcom film dokumentujący wydarzenia z miasteczka z ostatnich trzech miesięcy i ujawniono, że psia figurka jest zwykłą figurką, że wcale nie przynosi szczęścia, a wszystko co wydarzyło się później jest wynikiem wiary w psa przynoszącego owe szczęście, a dzięki temu otwarciem się na nadarzające się okazje. Poruszeni mieszkańcy zawstydzeni swoją naiwnością w magiczną moc psa, byli całkowicie zdumieni wynikiem badań, które na nich przeprowadzono.
Naukowiec ujawnił wcześniej także swoją tożsamość sklepikarzowi pokazując film z nagranymi sytuacjami, w których mógł wygrać telewizor i zdobyć pieniądze. Sklepikarz nie mógł uwierzyć, że tyle okazji przeszło mu koło nosa, i zgodził się wziąć udział w ostatnim badaniu, które polegało na postawieniu pieniędzy w grę losową. Tym razem nie było gwarantowanej wygranej, a gra była ryzkowna. Zasada była jedna. Wygrywasz wszystko, albo tracisz wszystko. Sklepikarz nie tylko wziął udział w grze, a także postawił w niej wszystkie swoje oszczędności, tłumacząc, że prawdopodobnie stracił wiele okazji w życiu, bo bał się podjąć nawet najmniejsze ryzyko, i czuje, że to jest najlepszy czas i najlepsze miejsce, żeby zaryzykować. Gra polegała na rzuceniu kostką, ale to inni ludzie mieli zadecydować ile oczek na kostce wygrywa. Żeby utrudnić zabawę zdecydowano, że grający musi wyrzucić cztery oczka za trzecim podejściem. Pierwsza i druga próba okazała się fiaskiem. Niespodziewanie dla wszystkich sklepikarz za trzecim podejściem wyrzucił na kostce cztery oczka!!! Zdumieni ludzie, i sam sklepikarz nie potrafili wydusić z siebie ani słowa. Nawet naukowiec przyznał się, że nie oczekiwał takich rezultatów. Jak widać “trochę szczęścia” się przydało:)
Nie zachęcam Was do gier hazardowych, ani igrania z losem, ale zachęcam do przeczytania tej historii jeszcze raz. Czy szczęście rzeczywiście istnieje? Czy jest to stan umysłu, który każdy z nas może osiągnąć?
Czy zgodzicie się ze mną, że osoby, które uwierzyły w szczęście spodziewają się korzystnych zbiegów okoliczności, wypatrują ich i wykazują większą determinację w drodze do jego osiągnięcia? A może według Was to zwykły zbieg okoliczności?
Nie od dzisiaj wiadomo, że umysł ludzki ma nieograniczoną moc. Ale czy nauczymy się wreszcie z niego korzystać? Czy po prostu wygodniej stwierdzić “No cóż, mnie to zawsze wiatr wieje w oczy...”.
*eksperyment przeprowadzono w Wielkiej Brytanii, w miasteczku Trotmorden przez znanego showmana Derrena Browna.
---
Magda Bystra
www.akademiawspanialychkobiet.wordpress.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz